3 rodzaje pracy fizycznej, których chciałbym spróbować
Czasami człowiek po prostu lubi się wymęczyć. Praca fizyczna jest dużo bardziej uczciwa i pożyteczna, niż wiele umysłowych dyscyplin, takich jak HR albo polityka, mimo to prawie zawsze jest najgorzej opłacana i wyczerpująca. Z jakiegoś powodu wyobrażam sobie, albo uznawałem kilka typów takiej pracy za fajne.
#3 Kierowca kat. B
Profesja kierowcy to wręcz naturalny wybór dla kogoś młodego, dysponującego czasem i chętnego do pracy, jednakże zbyt cienkiego, aby zrobić "prawko" na ciężarówkę. Rynek pracy zdaje się potwierdzać powyższą tezę. Zapotrzebowanie na wszelkiej maści drobnych dostawców, rozwozicieli posiłków czy przedstawicieli handlowych jest stałe i często preferowani są właśnie młodzi kandydaci.
Młodzi, czyli naiwni. Mój brat naciął się na firmę "Profit" (właściwie powinienem napisać: "firmę"), w której pod przykrywką pracy w charakterze kierowcy nowi pracownicy zostają oddelegowani do obwoźnej sprzedaży perfum. Co ciekawe, o swoim zajęciu dowiadują się dosłownie w ostatniej chwili, a jedyny aspekt tej pracy związany (chyba na zasadzie luźnych skojarzeń) z kierowaniem samochodem polega na tym, że trzeba dorzucić menadżerowi na paliwo.
#2 Nocny nadział prasy [ZALICZONE]
Robota tylko dla studentów zaocznych - studentów ze względów ubezpieczeniowych; zaocznych ze względu na to, że pracując w nocy posiadanie normalnego życia jest "nieco" utrudnione. Na pierwszy rzut oka proponowana stawka jest godna, lecz po przeliczeniu otrzymujemy około 5 - 6 złotych za godzinę nocnej pracy.
Nadział prasy nie jest ciężkim zajęciem, jedynie nieco brudzi i wymaga skupienia. Jeśli tylko masz warunki, żeby się normalnie przespać przed lub po zmianie, szczerze polecam tym bardziej, że można połączyć to z późniejszym dostarczaniem posortowanych gazetek.
Ps. Potrącają z pensji za pomyłki, a Twój dostawczak zawsze będzie gratem.
#1 Pracownik fabryki
Nie ukrywam, że ta praca to mój fetysz związany z oglądaniem programu "Jak to jest zrobione?" (oryg. "How it's made?"). Wielokrotnie widywałem w nim ludzi wykonujących proste, powtarzalne czynności w przyjaznych i wygodnych (na tyle, na ile to możliwe w fabryce) warunkach, przez co oddawałem się błogim rozmyślaniom, jak przyjemna musi być praca polegająca przykładowo na:
- zdejmowaniu i nakładaniu skarpet na metalowe "stopy";
- mieszaniu patykiem farby w maszynie do sitodruku;
- pakowaniu chipsów do pudełeczka.
No i jak? Bo ja po tygodniu dostałbym pierdolca.